klub54

ALPN okiem beniaminka pół żartem pół serio

23 Listopad, 2010

Po kilkunastu latach wspólnej gry (większość z Nas zamieszkuje/zamieszkiwała tereny przy ul. Okólnej na 1000-leciu) wpierw na betonie, a potem w hali, pewnego dnia dość niespodziewanie zrodził się pomysł abyśmy spróbowali swych sił na pełno wymiarowym boisku. Pomysł nie zrodził się nagle ponieważ już kilku z Nas dusiło się w Naszej hali przy SP 54 (stąd nazwa klubu) i grywała w różnych zespołach ALPN. I tak rozpoczęła się historia naszej gry w najatrakcyjniejszej z regionalnych, a może nawet śląskich lig tj. w ALPN.

Historie opowiadane Nam przez Naszych zawodników już w niej grających wzbudzały nasze „ochy” i „achy”, a każdy z Nas chciał poczuć na własnej skórze smak potyczek o których tyle nam opowiadano. Z zachwytem, a może nawet z uwielbieniem wpatrywaliśmy się w Naszych bohaterów jak wracali z meczów i mówili jaka to zacięta była walka i jakie to emocje sięgające zenitu wywołuje gra w ALPN. Decyzja mogła być tylko jedna – raz kozie śmierć. W demokratycznym głosowaniu „jestem za startem w ALPN” wszystkie głosy w klubie były oddane na TAK!.

Postanowione. Nasza przygoda z II ligą na szczęście dla I ligowców nie trwała zbyt długo, wysyłane od wielu z Was sygnały, że niedługo spotkamy się w I ALPN dodawały nam stale otuchy. Chwile zwątpienia przeżyliśmy tylko w debiucie kiedy Beata pokonała Nas w pierwszym Naszym meczu 6:1, a tak w ogóle to nie wypadało wygrać w tym meczu z ekipą która nie weszła do ligi odpadając w barażach. My nauczeni jesteśmy pokory – po prostu nie wypada. Sponsor jednak nie był zachwycony tym wynikiem i mimo tego że przekonywaliśmy Go, że mecz był wyjątkowo widowiskowy i padło w nim dużo bramek powiedział, że to ma być ostatnia porażka w II lidze. Pokora nade wszystko, przyjęliśmy do wiadomości i nie wypadało nie awansować tam gdzie Nas chcieli.

Po pierwszym samodzielnym sezonie w II lidze i wywalczeniu awansu do I ligi rozpoczął się czas przygotowań, wzmocnień i opracowywania taktyki na czekające nas spotkania z zawodnikami o których tyle słyszeliśmy w opowiadanych Nam historiach. Jako że nie posiadamy etatowego trenera powołaliśmy radę drużyny, która to po miesiącach analiz i narad przygotowała plan naszych działań w mającym nadejść sezonie. Celem jaki sobie postawiliśmy wpierw był medal, ale starszyzna drużyny zweryfikowała plany i ostatecznie uradziliśmy że powinno to być utrzymanie w gronie najlepszych ekip z całej Częstochowy.
Następnie trzeba było ustalić złoty środek który pomoże spełnić Nam Nasze marzenia, ustaliliśmy że najlepszą metodą do jego realizacji według Naszych strategów powinna być gra taka która sprawi że pozostałe drużyny tak nas polubią że po prostu nie będą chciały abyśmy opuścili ich szeregi i zrobią w tym kierunku wszystko co w ich mocy. Każdy z zawodników w okresie przygotowawczym wpajane miał nowe zasady: jestem grzeczny i dobrze wychowany, nie sprawiam innym przykrości, nie fauluje (Panowie z ARTO, My naprawdę za wszystko bardzo przepraszamy i serdecznie żałujemy, taki mecz już Nam się nie powtórzy), nie kłócę się z sędziami, nie przeklinam itp..
Prawdę mówiąc liczyliśmy na 22 bezbramkowe remisy w 22 dwóch meczach co według wyliczeń Naszych statystyków powinno zapewnić pewne utrzymanie i sympatię naszych konkurentów. I tak zmotywowani z respektem ale też z pewnością i wiarą we własne możliwości przystąpiliśmy do rozgrywek.

W pierwszym meczu z Jagiellończykami, realizowaliśmy nasze przedsezonowe założenia, byliśmy mili i grzeczni stworzyliśmy co prawda kilka świetnych sytuacji do zdobycia bramki, ale nie wykorzystaliśmy ich jednak przez grzeczność wobec pierwszoligowca któremu Nam jako beniaminkowi po prostu nie wypadało strzelać bramek, w sytuacjach kiedy trzeba było skierować piłkę do siatki nasi zawodnicy po prostu strzelali obok bramki lub wprost w bramkarza, nie wypada tak na dzień dobry ogrywać zasłużonego pierwszoligowca – jesteśmy przecież dobrze wychowani.

Podchodząc do drugiego meczu tym razem z AMASOLEM przemyśleliśmy naszą strategię, nadal jako nowi w gronie chcieliśmy być grzeczni, ale jednak nie aż tak, bo w końcu punkty też są potrzebne poza tym Jagiellończycy nie byli aż tacy mili i w przeciwieństwie do nas trafiali do naszej bramki. Powiedzieliśmy sobie OK nie strzelamy ale trzy bramki w plecy po pierwszym meczu to wystarczający balast. Tak więc jak można się było spodziewać mecz zakończył się wynikiem 0:0.

Do kolejnego meczu z ARTO podchodziliśmy z podobnym nastawieniem z tym że tym razem Nasz król strzelców II ligi uparł się że musi strzelić w końcu bramkę i ma już dość tych grzeczności. Poruszyła Nas ta deklaracja tak więc w drodze wyjątku zgodziliśmy się na jedną jedyną bramkę, prowadziliśmy zatem 1:0 prawie przez cały mecz aby w końcu zremisować 1:1, bo trzeba mieć zasady.

Kolejny mecz zupełnie nam nie wyszedł, założenia były inne ale gra nie układała się po naszej myśli, nie tak to miało wyglądać. „Co wy robicie panowie??” krzyczał nasz głównodowodzący!!. Wstyd się przyznać pokonaliśmy InPost 5:1, teraz już nikt nie będzie nas lubił w I lidze. Całą winę zwalamy na Naszego króla strzelców II podobno się z kimś założył, że da rade w jednym meczu strzelić 4 gole. No można ale po co, komu to potrzebne, przecież gramy dla zabawy …

Po fatalnym spotkaniu z ImPostem w którym sprawiliśmy naszemu przeciwnikowi wiele przykrości graliśmy z LUMINEXEM* drużyną gwiazd mającą w składzie kilku byłych i obecnych reprezentantów Polski w składzie, wiedzieliśmy że tym razem nie możemy pozwolić sobie na żadne fanaberie, musimy zagrać w pełni skupieni i zmobilizowani najmniejszy błąd może przekreślić naszą reputację i ostatecznie zniechęcić do nas drużyny grające w ALPN. Uff udało się przegraliśmy 1:4, co jak mieliśmy nadzieję usprawiedliwiło nasze wybryki z poprzedniej kolejki.

W kolejnym meczu niestety już na początku zdobywamy bramkę (znów Nasz król strzelców nie słucha tego co się do niego mówi na odprawie meczowej) co burzy cały nasz plan. Ale tu odpowiedzialnością i rozwagą wykazali się nasi obrońcy popełniając szereg książkowych, kardynalnych błędów w ustawieniu i zapewnili Z.C. MICHASIOWI prowadzenie 2:1. W końcówce jeden z naszych pomocników przekonany o tym że stan meczu to 1:1 postanowił uratować sytuację zdobywając przepiękną bramkę samobójczą z 25 metrów. Na szczęście zapisano ją na konto A. Szymczyka, a z tego co wiemy ma być podobno w tym sezonie królem strzelców.

Do tego momentu wszystko układało się świetnie ale kłopoty zaczęły się od 7 kolejki kiedy znów przytrafił nam się zupełnie nieudany mecz z SGP z wygraną 3:1, która jest Naszą osobistą porażką 3:1.

W kolejnych meczach było już bardzo przyzwoicie bo 1:1 z DAWIDEM i 1:1 z KORALEM nieco nas rehabilitowało w oczach innych drużyn i takiego obciachu już nie przynosi, ale już 5:1 z GAWBUDEM i 4:1 z TRW zrujnowało ostatecznie naszą dobrą opinię grzecznych chłopców z początku sezonu. Musimy sobie to otwarcie powiedzieć Jesteśmy niegrzeczni i źli, wróciliśmy do dawnych złych nawyków II ligowca. Czy tak już zostanie w rundzie wiosennej?

* – LUMINEX właśnie największe pretensje mamy jednak do chłopaków z LUMINEXU. Bardzo chcieliśmy sobie po meczu zrobić okolicznościowe fotki z Panem Wałdochem, ale niestety nie przyszedł. Potem wytłumaczono Nam, że to ze względu na szacunek do naszej ekipy nie ściągali najlepszych graczy. Ustaliliśmy więc wspólnie, że jak już będziemy mieli zagwarantowane utrzymanie to Pan Wałdoch będzie grał i rozda tyle autografów ile będziemy chcieli. Rekompensatą było natomiast, że cała Nasza drużyna poprzybijała sobie piąteczki po meczu z Panem Brzęczkiem i Panem Kołaczykiem.

Reasumując, wspólna gra w tak szacownym gronie daje Nam wiele sportowej satysfakcji, wiemy dobrze że jak nadejdzie czas bujania się kiedyś w fotelu przy ciepłym kominku, to o tych wydarzeniach z pełna dumą będziemy opowiadać swoim wnukom, a będzie o czym. Powoli dojrzewamy do myśli że w tym roku jakoś się utrzymamy i czujemy, że reszta ligi zrobi wszystko dla Nas żebyśmy się utrzymali. Za przeżyte wspólnie na murawie emocje wszystkim Wam z całego serca dziękujemy i do zobaczenia w rundzie wiosennej kiedy przyjdzie czas rewanżów.

Z pozdrowieniami, KLUB 54 Exact Systems

Exact_systems
Gre.pl
© 2010 wykonanie: strony internetowe gre.pl